Zawsze chciałam być kimś

Zawsze chciałam, chcę nadal,  by na starość, siedząc w bujanym fotelu czuć, że osiągnęłam w życiu wiele, a nawet więcej niż chciałam. Nie chcę dopuścić do tego, bym kiedykolwiek żałowała, że przeżyłam życie tak, a nie inaczej lub co gorsza - nie zrobiłam czegoś tylko przez to, że stchórzyłam.





Zawsze chciałabym być Kimś. Chciałam aby ludzie wiedzieli, że istnieje ktoś taki jak Kinga Kerth. Chciałam dużo osiągnąć, udowodnić samej sobie, że jestem coś warta.
  Od dziecka nie widziałam w sobie nadzwyczajnych zdolności. Inne dziewczynki pięknie recytowały, tańczyły albo śpiewały. Ja po prostu dobrze się uczyłam. W podstawówce przynosząc piątki do domu czułam dumę, że zaspakajam czyjeś potrzeby, a może nawet w jakimś sensie swoje. Nigdy nie miałam wielu przyjaciół. Trzymałam się wtedy z jedną dziewczyną, która wydawała mi się całym światem, moją najlepsza przyjaciółką. Nasze drogi się rozeszły, w sercu pozostały miłe wspomnienia, do których nie raz mam ochotę wrócić, choćby siąść w barze z Nią i powspominać jak to kiedyś mówiłyśmy sobie, że nikt nam więcej nie potrzeba w naszym małym życiu.
Podstawówka to okres, który nie najlepiej wspominam. Pamiętam, gdy zależało mi na pewnym konkursie. Zadanie było proste - przeczytać parę książek, a później z nich odpowiadać. Banał. Pamiętam ten ból, gdy stałam pod salą, w której miałam zaraz dowiedzieć się, jak bardzo straciłam swoją szansę. Przyszło gimnazjum. Pora buntu, pierwszego wszystkiego. Pierwsze życie "takie dorosłe". Nadal chciałam być kimś. Nadal chciałam, aby świat o mnie usłyszał. Nie chciałam być po prostu Kingą. Marzyłam o wielkim świecie, o moim małym miejscu w wikipedi. W trzeciej klasie poczułam się kimś. W końcu przewodnicząca szkoły to nie byle jakie stanowisko. Prestiż. Każdy mnie znał, mówił cześć na ulicy albo pokazywał mnie palcem mówiąc: "patrz to ona". Świetne uczucie, gdy wiesz, że ludzie, których nie znasz znają Ciebie.
Liceum. Świeczka zgasła, moje ambicje również. Stałam się tą Kingą, którą nie chciałam nigdy być. Zamknięta w sobie, bojąca się odezwać i powiedzieć co myślę na dany temat. Owszem - przy przyjaciołach nadal byłam tą roześmianą, otwartą dziewczyną, która zawsze szczerze Ci powie czy Twoja bluzka nadaje się do noszenia czy jako szmata do ścierania kurzy. Ale w większych grupach bywałam zamknięta. Po co mam coś mówić? Aby się zaciąć, przekręcić wyraz, narazić na pośmiewisko? Bałam się tego. Dziś wiem, że niesłusznie.
Chciałam iść na dietetykę lub biotechnologię. Biologia, jak ja to kochałam. Nie poszłam na to, nawet nie składałam papierów na żaden z tych kierunków. Pewnie teraz zastanawiacie się czemu. Wszystkim mówię, że "bo fizyka". Tak, to jeden z powodów, ale nie główny. Pewnej nocy, mając jeszcze jakiś tydzień czy dwa na zdeklarowanie się jakie przedmioty chcę pisać na maturze dodatkowo, pomyślałam: "Kinga, chciałaś być zawsze Kimś. Chciałaś zdobywać świat, spełniać marzenia, przekraczać granicę. Gdzie się podziało to wszystko?". I chyba ten wewnętrzny głos podziałał. Zdecydowałam się na rozszerzony polski, do którego nie przygotowywałam się ani trochę, a napisałam dość zadowalająco. Moje myśli podążyły ku resocjalizacji, ale nie na długo. Przelotnie patrzyłam na szkoły aktorskie, ale czułam, że to będzie niewypał. Tak o to jestem studentką dziennikarstwa.
Poznałam nowych ludzi, otworzyłam się na nowo. Znowu wyszłam z tej skorupki, znowu nauczyłam się mówić to co myślę. Nie chciałam udawać kogoś, kim nie jestem. Tak na prawdę nie zależało mi nawet na tym czy mnie ktoś polubi czy nie. Chciałam być po prostu sobą. Gdy mój kumpel powiedział do drugiego słowa: "jak ja uwielbiam tą dziewczynę" poczułam, że jestem w tym miejscu, w którym zawsze chciałam być. Głupie, prawda? On nawet pewnie tego nie pamięta. Nie wie co wtedy poczułam, gdy to usłyszałam. Może nawet wtedy żartował, to nie ważne. Poczułam się wspaniale. Poczułam się Kimś.

Bloga chciałam założyć już dawno. Chciałam pokazać wszystkim, że zwykła dziewczyna - z wadami, przeciętną urodą, nie nosząca eSkę, może zaistnieć, może się realizować. Nie ważne co znajomi powiedzą, nie ważne co pomyślą. Ważne, że robię to dla siebie. Mogę się spełniać. A kto wie? Może dzięki tej ścieżce ktoś mnie dostrzeże, dostrzeże to wszystko we mnie, co zawsze chciałam aby ludzie we mnie widzieli?
Zawsze chciałam być Kimś.

1 komentarz:

  1. To piękne co napisałaś o swoim życiu, o sobie, o swoich planach i dążeniu do obranego celu. I najważniejsze! Pomimo, że zaczęłaś się realizować zawodowo nie zapomniałaś o tym kim jesteś, a bycie sobą jest czymś najważniejszym, bo jeżeli zatracimy swoją osobowość to prędzej czy później staniemy w obliczu samotnej sztuczności. :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard