Każda z nas marzy o tym aby na jej półce znalazł się drogi, luksusowy krem, który pomoże nam w walce z niedoskonałościami naszej cery. Niestety - nie wszystko "złoto co się świeci", a droższe nie znaczy lepsze, a wręcz przeciwnie - często nas rozczarowuje.
Patrząc na swoje saldo oraz w głąb portfela decydujemy się na tańszy produkt, zwłaszcza gdy Pani w sklepie tak namawia i obiecuje, że znajdziemy w tym małym, zamkniętym różową nakrętką pudełeczku naprawdę dobry produkt za śmieszne pieniądze.
Tak o to trafił do mnie krem do twarzy Synergen, dedykowany dla skóry wrażliwej.
Co powiedział producent?
Formuła kremu została opracowana specjalnie
w odpowiedzi na potrzeby skóry wrażliwej i delikatnej. Takie
wartościowe składniki, jak pantenol, alantoina i masło shea koją skórę,
jednocześnie w sposób długotrwały ją nawilżając. Orzeźwiająco owocowy
zapach maliny i marakui sprawia, że codzienna pielęgnacja twarzy staje
się niezapomnianym przeżyciem i pozwala uzyskać promienistą cerę.
Tolerancja produktu przez skórę została potwierdzona dermatologicznie.
Zawiera alantoinę. Chroni przez wysuszeniem. Nie zawiera parabenów.
Co ja o nim myślę?
Ale skład przedstawia producent.. Masło shea, pantenol, alatonina... Wow, prawda?
Zapach produktu jest mocno malinowy, bardzo słodki. Może przeszkadzać osobom, które lubują się w delikatnych zapachach. Ten może okazać się drażniący, za ciężki. Jego konsystencja jest zbita, różowa i bez problemu krem nabiera się palcem. Mimo, że zamknięty jest w dość małym pudełeczku (50ml) to jest on dość wydajny. Kremiku używam gdy jestem u mojego TŻ (tam też mieszka) i mam już go dość długo.
Krem dobrze radzi sobie z moją MAŁO problematyczną skórą twarzy. Delikatnie nawilża i pozostawia uczucie świeżości. Nadaje się pod podkład, jako baza - makijaż dobrze się trzyma, nie spływa. Nie podrażnia, nie powoduje żadnego zaczerwienia ani nie uczula. Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając świecącej się skóry.
A do tego cena oraz dostępność - znajdziecie go w Rossmanie (dla tej sieci sklepów został wyprodukowany) za śmieszne pieniądze - niecałe 7zł.
Niestety, mimo swoich zalet nie został moim ideałem. Dlaczego? A dlatego bo napina skórę, a tego uczucia na dłuższą metę nie lubię (dlatego też mieszka tam gdzie mieszka).
Czy polecam? Polecam wypróbować na sobie, zwłaszcza że kosztuje dosłownie kilka złotych - jeśli okaże się bublem nie będzie żalu "bo kupiłam, bo wydałam, a muszę wyrzucić" :). Może okaże się dla Was stworzony, staniecie się nierozłączni, a za pieniądze, które miałyście przeznaczyć na drogi krem do twarzy - kupicie sobie coś ładnego? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A coś droższego? Jakiś inny kremik, polecasz?
OdpowiedzUsuń"polecam go OSOBOM" A NIE "OSOBĄ"
OdpowiedzUsuńFaktycznie, gapa ze mnie :D
Usuń