Każda z nas uwielbia, gdy wargi są nawilżone, a suche skórki znikają. A gdyby kosmetyk dodawał jeszcze naturalnego, soczystego koloru ustom oraz był trwały to już można by go wrzucić do hitów.
Przyzwyczaiłam moje usta do codziennego nakładania rano i na noc czegoś bardzo tłustego: wazeliny, masełka, tłustej pomadki. Nagle zauważyłam, że to przestało wystarczać, bo wkradło się przyzwyczajenie. A przecież zima i mroźne poranki, obszczypujące usta to coś czego nienawidzimy. Co tu zrobić, aby ta kobieca wizytówka pozostała piękna, mimo niesprzyjającej aury?
I wtedy, zupełnie niespodziewanie trafiłam na nie. Błyszczyki do ust, o niesamowitym działaniu nawilżającym, a do tego dającym piękny kolor.
Perfect-Skim to praktyczny i oryginalny kosmetyk do pielęgnacji ust. W swoim składzie zawiera takie drogocenne oraz naturalne składniki jak:
- Olejek z jajoba, zawierający witamine A oraz E, które przyśpieszają regeneracje skóry
- Kwas hialuronowy, który utrzymuje wilgotność naskórka oraz wygładza zmarszczki, a także przyśpiesza gojenie drobnych ran
- Masło shea, co oznacza przede wszystkim nawilżenie, z dodatkiem działania przeciw powstawaniu zapaleń na ustach
- Ekstrakt z wiśni japońskiej, czyli składnik, któremu zawdzięczamy kolor błyszczyka. Zawiera również witaminę C, rutynę oraz flawonoidy, które opóźniają proces starzenia się skóry
- Antyoksydant BHT, zapobiegający rozwarstwianiu się składników
- Kwas askorbinowy, przyśpieszający wchłanianie witaminy C do organizmu oraz zabezpieczający błyszczyk przed zbyt szybkim utlenianiem.
Kosmetyk najlepiej aplikuje się specjalnym, o dość miękkim, o elastycznym włosiu pędzelkiem. Najwygodniej jest przelać błyszczyk do małych pojemniczków. Na pozór wszystkie mazidła takie
same - o tej samej konsystencji, zapachu oraz bezbarwne. Dopiero na ustach okazuje się, że każdy z nich ma inny kolor. Dostępne są odcienie:
same - o tej samej konsystencji, zapachu oraz bezbarwne. Dopiero na ustach okazuje się, że każdy z nich ma inny kolor. Dostępne są odcienie:
Jasmine - najjaśniejszy
Rose pink - średni
Dark red - najciemniejszy
Różnica pomiędzy kolejnymi jest niewielka, ale gdy porównamy najjaśniejszy z najciemniejszym, zaczynamy ją dostrzegać.
Różnią je jedynie kolory i nazwy. Posiadają wiele cech wspólnych. Cudownie nawilżają usta oraz sprawiają, że czujemy ich miękkość. Nie podkreślają suchych skórek, a sprawiają, że one znikają. Idealnie sprawdzają się do delikatnych makijaży oraz tych z pazurem (dark red wygląda niesamowicie!). Brak świecących drobinek. Nie klejące się, co jest charakterystyczne dla błyszczyków, a przyjemnie się noszą. Jeśli wytrzymamy godzinę bez cmokania, picia oraz pocierania ust - potrafią wytrzymać na prawdę długo. Rekordowy czas, jaki osiągnęłam z nimi to ok. 5 godzin. Całkiem nieźle jak na błyszczyk, prawda?
Zdecydowanie zauważyłam działanie regeneracyjne. Pęknięty kącik, po kilkudniowym noszeniu każdego z odcieni na ustach, w niespodziewanie szybkim tempie znikł.
Nawilżają usta do takiego stopnia, że pomadki ochronne można wyrzucić.
Pielęgnacja i kolor w jednym.
Jedyny minus jaki zauważyłam wynika z braku precyzji w nakładaniu błyszczyka. W momencie, gdy wyjedziemy za kontur ust, kolor od razu wtapia się w skórę, co jest ciężko poprawić. Konieczne jest użycie patyczka higienicznego nasączonego niewielką ilością środku do demakijażu, ale możemy również podjąć próbę ratowania suchym/zwilżonym wodą - czasami to wystarcza.
Jedyny minus jaki zauważyłam wynika z braku precyzji w nakładaniu błyszczyka. W momencie, gdy wyjedziemy za kontur ust, kolor od razu wtapia się w skórę, co jest ciężko poprawić. Konieczne jest użycie patyczka higienicznego nasączonego niewielką ilością środku do demakijażu, ale możemy również podjąć próbę ratowania suchym/zwilżonym wodą - czasami to wystarcza.
A tak prezentują się na ustach:
Kolor trudno złapać, mam nadzieję, że zauważycie różnicę.
Jasmine:
Rose pink:
Dark red:
Bardzo dobry kosmetyk, który może posłużyć nie tylko jako błyszczyk, ale także pomadka ochronna.
Działanie nawilżające oraz pielęgnacyjne na najwyższym poziomie. Regeneracja i znikające suche skórki, a do tego brak parabenów i sztucznych składników.
Wyglądają bardzo fajnie ;) ja jakoś nie używam błyszczyków, raz na jakiś czas;)
OdpowiedzUsuńKurka wodna, ciekawe czy to jest ten specjał, który niedawno był w Shiny?
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie to samo. :D
UsuńO dla mnie kolor był nieodpowiedni.
UsuńMoze warto przetestowac inne odcienie ;)
UsuńTeż go polubiłam, szkoda tylko że nie ma jakiegoś normalnego aplikatora :)
OdpowiedzUsuńDlatego najlepiej do jakiegoś pojemniczka i pędzelkiem :)
UsuńNiby tak, ale jak się chce poprawić makijaż poza domem to pojemniczek słabo zda egzamin :)
UsuńFajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńFajnie wyglądają, ale ja chyba się nie przekonam do błyszczyków.
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik
Mam pink Rose ale póki co użyłam tylko raz.
OdpowiedzUsuńNie znam ale na ustach wygląda bardzo ładnie:) Zdjęcia jak zwykle piękne:D
OdpowiedzUsuńBardzo delikatnie u subtelnie się prezentują. Na plus. :-)
OdpowiedzUsuńMimo ze nie lubie błyszczyków to tutaj na prawdę mi sie podoba efekt na ustach :)
OdpowiedzUsuńciekawe :)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo fajnie, lubię delikatny efekt i chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWyglądają ciekawie, ale ja nie lubię błyszczyków... :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za błyszczykami. A tu mnie najbardziej zaciekawiło polecane zastosowanie do sutków :D A w kolorach różnica malutka ;) przynajmniej na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam błyszczyki, więc z chęcią bym się skusiła :-)
OdpowiedzUsuńCiekawie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń