Reklamy, które mają za zadanie wypromować produkt do podkreślania oczu, posługują się zazwyczaj hasłem "kociego spojrzenia". Obiecują rzęsy do nieba, maksymalnie pogrubione i podkręcone, niezawodną trwałość kredki oraz absolutnie zjawiskową pigmentację cienia. Nie oszukujmy się. Większość z nich kłamie. Piękna modelka z doczepionymi sztucznymi rzęsami, komputerowo nasyconym kolorem prezentuje się idealnie, ale Ty nakładając taki sam produkt - niejednokrotnie czułaś się jak brzydkie kaczątko.
Prestige Cosmetics w swoich kosmetykach do oczu używa czegoś jeszcze - prawdy.
Przysłowie "nie oceniaj książki po okładce" sprawdziło się tu dość dobrze.
Tusz nie okazał się zły. Dobrze uniósł rzęsy od nasady, wydłużył je, pokrył intensywną czernią i co najważniejsze - nie skleił ich. Nie jest to efekt sztucznych rzęs, a raczej naturalny. Chociaż przy trzeciej warstwie wygląda dość dobrze.
Jego różowy brat-prawie-bliźniak, to tusz, który ma za zadanie podkręcić rzęsy. Moje są z natury mocno wywinięte, więc u mnie efektu nie widać, ale wierzę, że ta szczoteczka może coś zdziałać. Jeśli borykasz się z problemem "prostych rzęs" - spróbuj. :)
Kredki znajdziemy w trzech wersjach:
Czarne, które są zdecydowanie najmiększe i najbardziej napigmentowane.
Srebrne o średniej twardości oraz mniejszej pigmentacji
Kolorowe (w moim przypadku miedziany brąz oraz zieleń), które na drugim końcu posiadają gąbeczkę do rozcierania - jest to również pośrednia wersja.
Kredki nie różnią się designem od konkurencji. Ot - zwykła kredka, szata graficzna nie przyciąga uwagi, ani nie odpycha. Są dość trwałe, nie rozmazują się i zastygają na oku, ale jeśli chcemy je zblendować (szczególnie wersja czarna) bardzo dobrze się rozcierają.
Musimy uważać na upadki oraz mocne przyciśnięcia - rysiki łatwo się niszczą, co widać na drugim obrazku.
Cienie do powiek zasługują na uznanie. Minimalistyczna szata graficzna, duety dobrze dobrane kolorystycznie, a pigmentacja zaskakująco dobra. Moim ulubieńcem jest połączenie fioletu
z błyszczącym ecru. Pięknie wyglądają na oku.
Oprócz dobrzej pigmentacji, warto dodać, że cienie się nie osypują oraz dobrze współpracują
z pędzlami. Dobrze się blendują. Co do trwałości - nie używałam ich "solo". U mnie zawsze występuje baza, która "odwala" całą robotę. Warto zainwestować w jakąś porządną, bo to klucz do dobego makijażu. Nie musi być droga. U mnie absolutnie hitowa jest ta z Hean.
Już po raz drugi Prestige Cosmetics udowodniło mi, że ich kosmetyki trzymają wysoki poziom.
Jeśli masz ochotę przeczytać o produktach do ust - kliknij tutaj.
Kosmetyki Prestige Cosmetics dostaniecie w sieci drogerii Natura.
Fanpage Prestige Cosmetics.
Jest coś co szczególnie Was zainteresowało?
Mam tylko jedna kredke jest bardzo miekka. Cienie zwlaszcza te matowe kusza :) Tez bardzo lubie baze z Hean.
OdpowiedzUsuńlubię ich kredki, cieni i maskar tej firmy jeszcze nie miałam , ale ... kuszą :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej marce :-)
OdpowiedzUsuńMam jakiś cień tej marki i jestem całkiem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne sa ich kosmetyki. Mam i lubię
OdpowiedzUsuńNie miałam nic tej marki, jednak cienie prezentują się ładnie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyków tej marki :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki :) pierwszy raz widzę :)
OdpowiedzUsuńFajne kosmetyki, ja akurat takich nie używam ale naprawdę godne polecenia. :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej marce, ale opakowania tuszy mi się podobają. Lubię jeśli coś jest ciekawie zapakowane :D
OdpowiedzUsuńŁadne cienie :)
OdpowiedzUsuńciekawią mnie te kosmetyki
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tych kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńKochana klikniesz w linki w najnowszym poście :
http://rzetelne-recenzje.blogspot.com/2016/02/stylizacja-z-shein-torebka-z-fredzlami.html
Z góry dziękuję ;*
nie kupowałam tej marki nigdy, ale po Twojej recenzji myślę, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń