Te kolorowe kuleczki zna praktycznie każda kobieta. Nie oszukujmy się - Eos'y podbiły pomadkowy rynek. Ich niebanalny kształt, cała gama kolorów, zapachów i smaków sprawiają, że stały się prawdziwym pielęgnacyjnym bestsellerem. Z radością nakładamy je na usta, a z ich dostępnością jest coraz łatwiej. Stały się nałogiem oraz obiektem pożądania. Decydując się na jedną, już po pierwszej aplikacji wiesz, że chcesz jeszcze.
Blogosfera huczy od przeróżnych opinii na ich temat. Poznajcie i moją.
Na EOS'y miałam ochotę już dawno temu. Kilka razy miałam je już w koszyku, ale koszt wysyłki skutecznie mnie odstraszał. 30zł (z kw) za pomadkę do ust? W życiu! Gdy przyszedł czas, aby w końcu się z nimi poznać, w moje ręce trafiły cztery zapachy: sweet mint, honeysuckle honeydew, lemon drop oraz vanilla mint.
Sweet mint to stuprocentowy mentolowy zapach, kojarzący mi się z gumą do żucia Orbit. Niesamowicie świeży, lekko szczypiący w usta. Po przejechaniu językiem mrowi i jego, zostawiając posmak mięty. Już wiem, że to on będzie moim letnim ulubieńcem. Takie orzeźwienie, jakie on daje, sprawdzi się idealne w promieniach gorącego słońca.
Honeysuckle Honeydrew, czyli wiciokrzew spadziowy to niesamowicie słodkie w smaku o słodko-kwiatowym aromacie zielone kółeczko, który sprawdzi się na wiosnę. Używając go mam przed oczami łąkę kwiatów o poranku
z dodatkiem rosy.
z dodatkiem rosy.
To biało-niebieskie jajko łączy ze sobą aromatyczną wanilię z delikatną miętą. Cudowne połączenie, o zbilansowanym zapachu oraz smaku. Dodatkowy plus - designe. Wygląda świetnie!
Żółty Eosik to Cytrynowa kropelka, którą teraz używam najchętniej. Świeżym, cytrynowym zapachem idealnie wkomponowała się w zimowe warunki, dodając powera na stoku. Gdybym miała sama nadać mu nazwę nie byłoby to Lemon Drop, a Lemon Power. Tak, ten EOS ma w sobie energię. Dodatkowo zawiera w sobie spf 15, dzięki czemu uzyskujemy ochronę przed słońcem.
Popularność EOS'ów to nie tylko dobra promocja oraz działania pr'aowe. Producent zamykając je w jajku doskonale przemyślał sprawę. Ich niesamowity kształt sprawia, że chętnie stajemy się właścicielkami nie jednego, a kilku jajeczek. Naturalne składy, przesycone olejami oraz masłem shea, sprawiają, że tym bardziej je wybieramy. Jeśli chodzi o działanie nie jest one w stu procentach rewelacyjne. Pierwsze chwile na ustach to spora dawka nawilżenia oraz wygładzenia ust, lecz musimy tą czynność często powtarzać, jeśli lubimy mieć cały czas jędrne usta. Dzięki cudownym smakom stają się idealnymi całuśnymi gadżetami. Nawet mój facet je pokochał (na mnie ;)).
Genialny gadżet do torebki, kieszeni kurtki lub przy toaletce. Odżywi usta, dodatkowo dając świetne uczucie - poweru, świeżości, słodkości... w zależności od wybranego wariantu. Wiem, że skuszę się jeszcze na inne opcje - mimo krótkiego czasu działania. W końcu w mojej kolekcji brakuje czegoś czarownego lub o innym, żywym kolorze. EOS'y to prawdziwe uzależnienie. Sięgasz po jedną pomadkę, wkrótce kupujesz kolejną... i kolejną... i wszystkie inne.
EOS'y znajdziecie w sieci drogerii Douglass lecz tylko w czterech wariantach.
Pełna gama smaków i kolorów online tutaj.
kuszące, chętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńchętnie je kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować. ; )
OdpowiedzUsuńUwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do kupienia swojej pomadki. One tak pięknie się prezentują! :)
OdpowiedzUsuńOstatni widziałam je w biedronce. Muszę wypróbować koniecznie :-)
OdpowiedzUsuńSweet mint mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńPowiadasz Kinga, że zna je praktycznie każda kobieta? A ja je widzę pierwszy raz hihi:)
OdpowiedzUsuńWyglądają słodko:)
Ja mam malinę z granatem i całkiem lubię ;) A mam tez w sztyfcie waniliową i wydaje mi się, że ta w sztyfcie działa lepiej ;)
OdpowiedzUsuńJa man tylko jeden ale sorbet truskawkowy i też jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńzawsze jak je widziałam, kusiły mnie do kupna, jednak zawsze wygrywał sprawdzony carmex. Myślę, że następnym razem skuszę się na te jajeczka. Aby sprawdzić, czy naprawdę są takie świetne ;)
OdpowiedzUsuńjestem chyba jednyna osoba ktora przechodzi obok nich obojetnie :D nie kusza mnie wcale :D
OdpowiedzUsuńJa nie miałam żadnego EOSa, ale nie kusi mnie nic a nic ;/
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam okazji ich wypróbować :( a chętnie bym je sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńOne ładnie wyglądają, ale jak dla mnie sa jakieś przereklamowane :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każda obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Wersja w paseczki jest urocza ! Opakowanie mówi : weź mnie ze sobą do domu :)
OdpowiedzUsuńJa mam summer fruit i go uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńMam błękitną wersję, czerwoną i różową :D Na razie używam błękitną, reszta czeka. Tą w paski widzę pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńA mnie eos załatwił na całego. Dostałam po tym specjale zapalenia czerwieni wargowej. Najgorszemu wrogowi nie życzę
OdpowiedzUsuńśliczne są te Eoski, faktycznie głośno o nich, ale póki co muszę zużyć swoje zapasy żeby kupić coś nowego do ust :-)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie kuszą :P Ale pewnie z czasem jakiś kupię, z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak ogromnie bardzo zazdroszczę! :-)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z żadną nie obcowałam
OdpowiedzUsuńJa mam truskawkowego i miętowego eoska :)
OdpowiedzUsuńmam miętowego ;)
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie kręcą Eosy :) oporna jestem - na szczęście :) )
OdpowiedzUsuńNie mam EOS'a w swojej kolekcji, i mam nadzieję że na razie tak pozostaniem. Mam balsamów za dużo :P
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedną z niewielu osób, które nie miały okazji używać tych balsamów, koniecznie muszę się w niego zaopatrzyć. :)
OdpowiedzUsuń