23 kwietnia, Warszawa. Meet Beauty 2, nadchodzę!
Godzina 7:00, budzik wyrywa ze snu. Nie mam ochoty na kolejne 5 minut, nie mam ochoty na przewrócenie się na drugi bok. To już dziś. Schodzę z łóżka i idę do łazienki. Relaksujący prysznic, kilka nut w głowie i nieopuszczająca mnie ekscytacja. Tak. To się dzieje naprawdę. Za kilka chwil wsiądę w auto mojego brata, który zawiezie mnie na Narodowy. Jaki on jest? Wielki? Imponujący? Czy zrobi na mnie wrażenie? Już po chwili piję kawę z bratową i jem kanapki. Ciężko cokolwiek przełknąć z tych emocji. Maluję się na klęczkach przy kawiarnianym stoliku - byleby bliżej światła dziennego. Zapomniałam gąbeczki. Trudno. Nakładam podkład palcami, robię kilka ruchów pędzelkiem i już wiem, że to nie jest mój dzień na makijaż. Trudno. Lepiej być nie będzie. W podskokach się ubieram, przeglądam w lusterku i myślę.. Meet Beauty, nadchodzę!
Podjeżdżając na Stadion Narodowy, który powinien być wizytówką Warszawy, ba! Polski, czuję zawód. Coś co miało wyprzeć na mnie ogromne wrażenie okazuje się czymś, co zniechęca. No nic. Brat wysadza mnie niewiadomo gdzie, kieruję się w stronę biało-czerwonego budynku. Dzwonię do Pseutonim i do Fancy. Pseutonim znam ze studiów, umawiamy się przed wejściem nr 1, które ciężko znaleźć. Zdyszana idę, w torebce aparat. Przeklinam, że go wzięłam. Jest Pseutonim, szybkie przywitanie i idziemy odebrać identyfikatory. Strach, podekscytowanie, stres, radość. Przeplatanka uczuć. Ja i 299 blogerów oraz vlogerów stajemy twarzą w twarz. Jak to się stało, że tu jestem? Jak to się stalo, że w końcu robię coś, co kocham i mi to wychodzi? Czuję dumę, gdy patrzę na mój identyfikator. Delightfulowa. Śmieję się w myślach. Idziemy wraz z Pseutonim do pierszego stoiska, Glov. Dowiadujemy się pare newsów, dostajemy upominek i na badanie włosów do Wax Cosmetics. Dowiaduję się, że moja skóra głowy jest sucha, mam bardzo dużo włosów (pewniak) i mój łupież wcale nim nie jest. Dostaję odpowiednie kosmetyki do pielęgnacji, obiecuję stosować. Widzimy w oddali świecące się, złote torby z napisem Indigo. Pragnę ich. Nie chodzi o zawartość, a one. Piękne. Jestem pod wrażeniem. Dotykam lakierów, które znalazłam w torbie, w czerwonych barwach i już wiem, że się pokochamy. Zapraszają na otwarcie, ruszamy.
Wysłuchujemy kilka ciepłych słów przywitania. Uśmiechamy się do siebie, w oddali widzę Michała. Cieszę się, że w końcu się poznamy. Wiem też, że zaraz warsztaty z Lirene, na które jestem zapisana z Fancy. Już nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę. Mijam CosmetiCosmos. Nie poznaję ją, ale ona mnie tak. Wpadamy sobie w objęcia, cieszę się, że w końcu widzę kogoś kogo z chęcią czytam. Lecę na warsztaty. Fancy macha. Posyłamy sobie uśmiechy, siadamy koło siebie i komentujemy warsztat prowadzony przez Annę Orłowską. W pierwszym momencie nie mogę sobie przypomnieć skąd ją znam. Później olśnienie. TVN Style. Słucham jej ciepłego głosu, pełnego pasji i zaangażowania w to co robi. Wychodzę z póltoragodzinnego warsztatu zadowolona, z naładowaną głową informacji, których już się nie pozbędę. Ogrom wiedzy, dziękuję.
Pora na stoiska. Dopadam stoisko Gliss Kur, gdzie po raz kolejny przechodzę badanie włosów. Dowiaduję się, że są grube, gęste, a dodatkowo... dość zdrowe. Pani przeprowadzająca badanie nie chce uwierzyć, że mam farbowane włosy i to od kilku lat. W duchu się śmieję, na ustach uśmiecham. Miło usłyszeć, że moje włosy są w dobrej kondycji. Kolejne stoiska, kolejne kilogramy wiedzy. Golden Rose i wymacanie wszystkiego co możliwe. Eveline. Najbardziej pozytywne zaskoczenie. Panie z Eveline wulkany pozytywnej energii. Mogłabym tam stać godzinami i je słuchać. Ale trzeba iść coś zjeść. Kanapki, zupka. Kilka szklanek wody z cytryną. Jest pięknie.
Konferencji czas powoli dobiega końca. Mimo, że chwile szybko mijają, są wspaniałe, to padam ze zmęczenia. Chciałabym się położyć. Ale impreza dalej trwa. Kilka słów zakończenia, brawa. Zaproszeni zostajemy na murawę, gdzie ma się odbyć pamiątkowe zdjęcie. Staję z Magdą (jak to czytasz to się odezwij! :)), która jest równie padnięta jak ja. Już nie mamy siły schodzić na trybuny, więc wyciągam kijek do selfie i pstrykam nam kilka fotek.
Konferencji czas się skończył, pora do domu. Pora wracać do rzeczywistości.
Torby w ręce są cięższe niż przypuszczałam. Ledwo człapię do auta, pełna pozytywnych wspomnień, jeszcze nieopadłych emocji. Wsiadam i w końcu zaczynam oddychać. Przerzucam w głowie to co właśnie się stało. Tak, byłam na Meet Beauty.
A w domu... prawdziwa niespodzianka:
Myślałam, że samym prezentem jest udział w Meet Beauty. ♥
Meet Beauty - mam nadzieję, że do zobaczenia za rok. ♥
Super relacja :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie było super ;) chcę to powtórzyć jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mogłam być :(
OdpowiedzUsuńByło super, już nie mogę doczekać się kolejnej edycji :)
OdpowiedzUsuńUUU ależ miałaś śliczną koszulę:D
OdpowiedzUsuńAaa jestem na zdjęciu :D Ty piękna Ty! Chcę jeszcze raz! ♥
OdpowiedzUsuńByło super :). Może w przyszłym roku uda nam się porozmawiać? :D
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja! Może w przyszłym roku uda mi się tam być :)
OdpowiedzUsuńWidziałam Cię --- pięknie wyglądałaś ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda że mnie tam nie było
OdpowiedzUsuńStarasznie zazdroszczę, musiała być świetna zabawa. :-)
OdpowiedzUsuńMoże za rok uda mi się tam być :) Kto wie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentujesz w tej bluzce ;)
OdpowiedzUsuńFajna relacja :) W tlumie mrygała mi Twoja koszula - piękna jest :D
OdpowiedzUsuńNa pewno było super;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że mogłaś tam być :)
OdpowiedzUsuńDyed Blonde
Śmieszą mnie te wszystkie dziewczyny, które tak "dbają" o siebie, tak testują te tony kosmetyków a palą jak smok...Te wszystkie kosmetyki można sobie wtedy do kosza wyrzucić
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Spotkanie było świetne, ale tak szybko minęło :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
super że tam Byłaś
OdpowiedzUsuńTa koszulka mi się podoba, sama bym sobie taką kupiła. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl