Dopiero co witaliśmy lato, dziś je żegnamy. Już nie tylko pogoda, żółte liście na ziemi i wyjęty koc nam przypomina o chłodzie nowej pory roku. Kalendarz nieśmiało szepcze, że pora wyciągnąć gruby sweter, aby przypadkiem nie zmarznąć. Zmiana pory roku to nie tylko zmiana ubrań, ale także przerzucenie się na inne kosmetyki. Lekkie krycie, z uczuciem nawilżenia już nie wystarcza.
Dlatego postanowiłam poszukać swojego odcienia u Ingrid.
Ideal Face pod lupą.
Ideal Face to podkład dotychczas występujący w ośmiu odcieniach. Liczba ta powoli zostaje zredukowana do pięciu:
11 nude, czyli cielisty
12 natural beige, czyli naturalny beż
15 natural, czyli naturalny
16 peach, czyli brzoskwioniowy
17 warm beige, czyli ciepły beż
Jestem bardzo zadowolona z formy opakowania. Gruby, czarny plastik z aplikatorem w formie pompki. Powiem Wam, że jest to moja ulubiona wersja. Gwarantuje higieniczne, szybkie i łatwe wydobycie odpowiedniej ilości kosmetyku. Dodatkowo dzięki nieprzezroczystemu opakowaniu nie dochodzi do niego słońce, a co za tym idzie - kosmetyk dłużej nam posłuży.
Ideal Face to, według nazwy producenta, podkład długotrwały o aksamitnej konsystencji. Jego rolą jest zapewnienie perfekcyjnego, trwałego makijażu. Zawiera składniki aktywne takie jak witamina E (witamina piękności i młodości, redukuje wolne rodniki opróżniając proces starzenia się skóry) oraz naturalną betainę, która stymuluje produkcje kolagenu utrzymując odpowiednie nawilżenie skóry, a także działa fotoochronnie.
Czekając na podkłady przeczytałam opinię o nich na jednym z blogów. Blogerka chwaliła sobie trwałość, konsystencję, ale narzekała na krycie. Powiem szczerze, że wtedy zastanowiłam nad wyborem. Mimo wszystko zaufałam podkładowi Ideal Face. Mój ulubiony fluid jest na wykończeniu, więc miałam nadzieję na coś naprawdę mocnego. Coś co kryje, trzyma się, a do tego nie ma rozświetlającego wykończenia.
Podkład Ingrid Ideal Face to nie jest podkład dla tych Kobiet, które lubią naturalne wykończenie
i niewidoczność makijażu. Nie wtapia się 100% w skórę. Jest widoczny, ale za to posiada naprawdę imponujące krycie. Przy jednej warstwie skóra jest pięknie ujednolicona. Co więcej - jest bardzo wydajny. Naprawdę niewielka ilość wystarcza aby pokryć całą twarz i nadać jej ładnego look'u. Daje lekko pudrowe, nieświecące się wykończenie, ale nie jest to też płaski mat. Owszem - po użyciu pudru transparentnego buzia może wydawać się płaska, ale od tego mamy konturowanie prawda? Rozświetlacz, bronzer, róż i od razu wyglądamy zdrowo i promiennie.
Świetnie się rozprowadza i nie pozostawia smug. Jeśli potrzebujemy mocniejszego efektu bez żadnego problemu możemy dołożyć drugą warstwę. Podkład dobrze się ze sobą łączy. Nie roluje się, nie wchodzi w zmarszczki, nie podkreśla suchych skórek. Jeśli chodzi o trwałość - oceniłabym ją na 4. Po paru godzinach (5/6) strefa T zaczyna się błyszczeć, lecz sprawę załatwiają bibułki matujące. Polecam Wam je mieć zawsze przy sobie. Kosztują groszę (np. z Wibo), a potrafią zdziałać cuda.
Mimo wycofania przez firmę trzech odcieni to kolorystyka jest ciekawa i każda znajdzie dla siebie odpowiedni odcień. Często słyszę narzekania, że nawet najjaśniejszy wariant jest za ciemny. Ingrid Ideal Face w odcieniu 11 jest naprawdę jasny i będzie odpowiedni dla osób o jasnej karnacji, ale nie bladej. Osobiście aktualnie używam 16stki, ale gdy opalenizna zniknie z mojej twarzy przeniosę się na 15stkę.
Podkład od Ingrid Ideal Face jest stworzony dla tych z nas, które nie wymagają od podkładu bardzo naturalnego efektu, a bardziej krycia, trwałości i działania. Jest to kosmetyk idealny na jesień. Skutecznie zakryje czerwony nos od kataru lub zarumienione policzka od zimnego wiatru.
Szukajcie go w okolicznych drogeriach, zwłaszcza tych, które oferują Polskie produkty.
W końcu Ingrid to nasza Polska marka.
super post !
OdpowiedzUsuńNie przepadam za podkładami drogeryjnymi :)
OdpowiedzUsuńJakich używasz? :)
Usuńja polecam ten podkład oraz nowość - Ideal Matt INGRID
Usuńmój ulubiony:)
Usuń11 na pewno nie jest jasny i nie będzie pasować bladziochom, nr 10 jest najjaśnieszy (on ma być wycofany ???) i ten jest bardzo jasny, a między 10 a 11 jest kolosalna przepaść w odcieniu.
OdpowiedzUsuń11stka jest jasna, uwierz. :) Poleciała do Siostry mojego Faceta, która ma mega jasną karnację i jest w porządku. :)
UsuńTak, nr 10 ma byc wycofany
UsuńKochana no nie wierzę, bo tak się składa, że mam nr 10 i 11 :D i różnica jest ogromna :) Może siostra TŻ nie ma aż tak jasnej buźki :)
UsuńNo chyba, że zmienili tylko nazwy :) tzn odcień nr 10 zmienili na 11 :D
UsuńNie wiem jaka jest 10tka, ale 11stka, jak dla mnie jest jaśniuteńka ;)
UsuńJaśniutką. :D Ale przyznaj, że też zależy wszystko od tego czy ktoś ma bardziej żółtą czy różowawą twarz :)
To też, ale naprawdę 11 w porównaniu z 10 jest naprawdę ciemna.
UsuńMogę Ci nawet na maila wysłać porównanie :)
Możesz podesłać :D
UsuńSama mam taką średnią karnację, więc dla mnie 11 jest baaaaardzo jaśniutka ;)
Mam 10 i ona jest faktycznie jasna, ale dla mnie trochę za różowa i muszę ją mieszać z czymś bardziej żółtym ;) 11 była dla mnie zdecydowanie za ciemna ;) Swoją drogą, mega szkoda, że wycofują 10 :(
Usuńgreat :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Musza byc rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/2016/09/kobiecosc-i-elegancja-w-jednym-czyli.html
Ja używam 10, bo 11 jest o wiele za ciemna :/
OdpowiedzUsuńCzyli musisz być hardcorowo bladziutka. :<
UsuńO widzisz, nie tylko ja tak uważam :)
UsuńDla mnie ta 11 wcale nie jest jasna :D
UsuńFajnie, że ma jasne kolory.
OdpowiedzUsuńMam i z powodzeniem używałam ! Mam odcień 16 więc latem był dla mnie idealny. Chętnie będę do niego wracać w przeciwieństwie do - Lumi :)
OdpowiedzUsuńmiałam 15 teraz skusiłam się na 11 - jest fajny, lubię go, ale o wiele bardziej wolę podkład Bielenda MATT
OdpowiedzUsuńUżywałam z Bielenda kryjący, ten MATT gdzieś leży i czeka na swój czas. Mówisz, że warto spróbować? :D
UsuńHm... zainteresował mnie ten produkt :) wiedzę go po raz pierwszy u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się nad tymi podkładami. Muszę je wypróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
Szkoda, że nie daje takiego naturalnego efektu:(
OdpowiedzUsuńNie korzystam z tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Sprawdzałam testery i nr 11 wydał mi się ciut za ciemny.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej firmie. :)
OdpowiedzUsuńlubie kryjace podklady, tych jeszcze nie testowalam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Ingrid, ale tego podkładu jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuń11 albo 12 byłaby dla mnie idealna :D Jak go gdzieś znajdę to może się skuszę, lubie nowości :D
OdpowiedzUsuń13 była dla mnie idealna :( szkoda że wycofali ale spróbuję 17, może mi podpasuje
OdpowiedzUsuńPodkład firmy Ingrid poleciła mi znajoma. Ona stosuje go od kilku miesięcy i jest bardzo zadowolona. Ja testuję pierwszy miesiąc odcień 15. Pierwszy raz udało mi się trafić idealnie z odcieniem. Poza tym bardzo dobrze się rozprowadza. Na pewno zostanę przy tym podkładzie na dłużej, spełnia moje wszystkie oczekiwania :-)
OdpowiedzUsuń