Limitowane paletki Lily Lolo

Nie tak dawno pisałam o  paletkach od Lily Lolo tutaj. Ich urok omotał mnie tak bardzo, że gdy tylko zobaczyłam dwie limitki, postanowiłam je mieć. Pedal To The Metal oraz Filthy Rich to kolejne "dzieciątka", które dołączyły do mojej kolekcji.

Spójrzcie na nie same. Z pewnością też Was zaczarują!


 W kosmetykach Lily Lolo nieodmiennie zachwyca mnie ich niewyobrażalnie elegancki charakter, wyrażony minimalistycznym opakowaniem z prostym logo firmy. To kosmetyki, szczególnie te paletki, które oczarowują. To tu się zaczyna miłość do nich - od wyglądu. Niestety, ale też podnosi poprzeczkę. Od tak pięknego opakowania, oczekujemy bardzo dobrego wnętrza. Tak jest w tym przypadku. Wydając delikatnie ponad 120zł dostajemy nie tylko widok, ale także jakość. Paletki Lily Lolo są świetne wykonane, a ich użytkowanie to prawdziwa przyjemność.

Paletka otwarta: Pedal To The Metal
Pedal To The Metal to mieszanka ośmiu cieni, zarówno matów, jak i o metalicznym, lekko brokatowym wykończeniu.

W skład paletki Pedal To The Metal wchodzą następujące cienie:

Photo Finish – matowy, kremowy beż
Fuelled – połyskujący, beż z drobinkami
Pole Position – matowy, delikatny brąz
Silver Bullet – połyskujący, srebro z drobinkami
Gold Medal – połyskujący, jasne złoto
Carbon – matowy, ciemny szary
Hook Up – matowy, jasny beż
Black Zinc – matowy, stonowana czerń

Dzięki takiemu zestawieniu wyczarujemy piękne smokey, wieczorowy makijaż, a także podkreślimy oko na dzień. Matowy, kremowy beż świetnie się nada jako podkład, a jasne złoto, z odrobiną połysku doda blasku.

Przód: Filthy Rich; tył: Pedal To The Metal


Filthy Rich
Filthy Rich to także osiem, wyselekcjonowanych odcieni, z którymi stworzysz niewyobrażalny makijaż. To paleta pełna blasku czekolady i karmelowego złota. Idealna dla kochających stonowane, dobrze pasujące do siebie cienie, ale bez zbędnego minimalizmu i prostoty. Charakteryzuje się odrobiną szaleństwa z duchem spokoju.

W skład paletki Filthy Rich wchodzą następujące cienie:

Starry Eyed – połyskujący, srebrzysta biel
Ivory Tower – półmat, kość słoniowa

Gold Rush – połyskujący, jasne złoto
Ginger Nut – połyskujący, jasna miedź
Ivy League – połyskujący, złote khaki
Brassed Off – połyskujący, antyczny brąz
I Should Cocoa – mat, głęboki, czekoladowy brąz
Truffle Shuffle – półmat, fiołkowy brąz

Oczaruje Cię, z pewnością.


Wybierając paletki prasowanych cieni od Lily Lolo stawiamy na jakość i naturalną formułę. Nie są wypełnione niepotrzebnymi zapychaczami i talkiem, ani drażniącymi substancjami zapachowymi. Używać kosmetyków tej marki mogą także weganie. Może pigmentacja paletek nie powala i nie ma nad nią zachwytu WOW, ale mimo to stworzymy dzięki nim naprawdę piękne, wyraziste makijaże. Ich konsystencja jest świetna - dobrze się nakładają, blendują, nie osypują. Co więcej - prasowany minerał starcza na naprawdę długo. Ciekawa jestem czy wykorzystam chociaż jeden cień do końca.



Kosmetyki Lily Lolo znajdziesz na Costasy.pl



8 komentarzy:

  1. Dla mnie zdecydowanie ta chłodniejsza :) ale obie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie piękne - takie do noszenia na co dzień. Chociaż myślę, że i na większe wyjścia byłby dobrą alternatywą :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja cieni mam teraz wystarczającą ilość (a jeszcze czekam na kilka nowych wkładów :D ) dlatego mówię stop, choc obie piekne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne kolory ma <3

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2016/12/parka-khaki-karpacz.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie są ładne chociaż ja wybrałabym tą która ma więcej matowych kolorków :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obie piękne i chyba obie zamówię :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard