Połowa maja to zdecydowanie zbyt późna pora na przyjście Wiosny. No ale cóż - to utwierdza mnie w przekonaniu, że faktycznie jest ona kobietą. Już powinna być, ale wiecznie się spóźnia. Mimo wszystko jej wybaczamy. W końcu kto się oprze kwiatom, zapachowi skoszonej trawy czy długim, ciepłym dniom? Nie znam takiej osoby. Sama, widząc promienie słońca, czując je na policzku, wybaczam jej to spóźnienie. Bądź co bądź, warto było czekać.
I można by powiedzieć, że wstęp jest rozpoczęciem lifestylowego postu, który opisze moje ostatnie dni lub przedstawi moje, jakże ważne dla ludzkości, przemyślenia, ale nie. Wiosna to pretekst, ale też argument aby zabrać Was do ogrodu, z lekkim błyskiem. Pomadki matowe wszyscy znamy i kochamy, ale zapomnieliśmy o czymś, w czym kochałyśmy się od dzieciństwa - o błyszczykach.
Secret Garden to limitowana wiosenna kolekcja od Bell, w której znajdziemy m.in. błyszczyki. Moja kosmetyczka z radością przyjęła odcień 02 - różowy, delikatnie wpadający w fioletowy ton, oraz 05, czyli opalizujący brąz. Błyszczyki, dzięki pigmentom perłowym, optycznie powiększają usta. Sprawiają, że stają się one pełniejsze. Wiem, że wiele dziewczyn nie decyduje się na tę formę pomadki, ponieważ boją się klejących ust. Tutaj producent przemyślał sprawę i aplikator nie wyciąga zbyt dużej ilości produktu, dzięki czemu usta nie są tandetnie świecące, zbyt klejące. Jeśli jednak lubimy taki efekt (a bo czemu nie?) to możemy dołożyć kolejną warstwę. Osobiście czasami decyduję się na to. Przy niektórych makijażach wygląda to ładnie, a najważniejsze, że się z tym dobrze czuje.
Błyszczyki, oprócz właściwości optycznego powiększania ust, nawilżają i wygładzają usta. Dzięki nim wargi wyglądają naprawdę kusząco, a przede wszystkim zdrowo - bez suchych, odstających skórek. Decydując się na błyszczyk dodajemy świeżości, witalności swojej twarzy, a także odejmujemy sobie lat. Wiadomo, że błyszczyk nie wżera się w usta tak jak inne, matowe pomadki i poprawki są konieczne częściej niż zwykle, ale do nich nie potrzebujemy lusterka - w końcu aplikacja jest banalnie prosta.
Kolorki sa super i bardzo w moim guście <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/05/jeansowa-koszula-i-biae-spodnie.html
JA bym zobaczył je na ustach
OdpowiedzUsuńaj całkiem nieźle się prezentują ! :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńczemu nie ma prezentacji na ustach?;p
OdpowiedzUsuńStwierdziłam, że to bez sensu - błyszczyki zazwyczaj prezentują się podobnie ;)
UsuńTen różowy - cukierkowy bardziej wpadł mi w oko :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ich produkty jeszcze chyba nic mnie nie zawiodło :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe odcienie jestem ciekawa jak prezentują się na ustach :)
OdpowiedzUsuńNie używam błyszczyków, ta seria Bell jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńładnie się prezentuje :) i super, że się nie klei ;) osobiście nie przepadam za tym uczuciem :P
OdpowiedzUsuńMam oba błyszczyki i leżą sobie w szafce... Jakoś nie przepadam za błyszczykami, zdecydowanie bardziej wolę matowe pomadki :)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie przepadam za błyszczykami, bo moim zdaniem one pomniejszają usta i lepiej prezentują się na tych pełniejszych, a nie wąskich :( Za to kolory są bardzo ładne :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie zwróciłam na nie uwagi w Biedronce. ;]
OdpowiedzUsuńoglądałam je w biedronce, ale miałam wrażenie, że są mocno brokatowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kolory :)
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/