Na wstępie powiem, że nie jestem fanką wysokich filtrów słonecznych. Jestem zwolenniczką tej wersji, że skóra sama wie kiedy należy zejść ze słońca, a filtry sprawiają, że możemy na nim leniuchować o wiele dłużej. Jednak mam świadomość, że promieniowanie UV szkodzi skórze i dlatego bardzo ważne jest używanie kosmetyków ze SPF'ami. Gdy się opalam sięgam po te o niskiej ochronie (np. olejek do opalania SPF 6 o którym pisałam tutaj) aby moja skóra była chroniona, ale też chcę widzieć jak się zachowuje bez zbędnej, wysokiej ochrony. Jednak uważam, że wysoki filtr na twarzy to obowiązek każdej z nas. Zwłaszcza, gdy z nieba leje się żar.
Pierwszy upał. Myję twarz, tonizuję i nakładam krem na dzień. Jednak wpadające przez okno poranne słońce daje mi do zrozumienia, że powinnam przyjrzeć się jego opakowaniu. Dziękuje sobie w myślach, widząc, że nie ma filtrów. chociaż bardzo go lubię, służy mojej skórze, obiecuje sobie, że poczeka na dni bez słońca. Wyjmuje nowość w mojej pielęgnacji, Waterpoof sun gel od Skin79. Dość mała, 50-mililitrowa, plastikowa buteleczka, która ma dość niecodzienny aplikator-dzióbek kryje w sobie krem do twarzy o ochronie SPF 50. Krem jest lekki, dość wodnisty. Po nałożeniu na skórę szybko się wchłania i pozostaje praktycznie niewyczuwalny.
Gdy pierwszy raz go użyłam nie do końca w niego uwierzyłam. Jak coś tak lekkiego, o tak delikatnej konsystencji, co praktycznie po chwili jest niewyczuwalne na twarzy może działać? Już pierwszy plus przyszedł kilka minut później, gdy nakładałam makijaż. Podkład nie zważył się, nie zrolował. Wszystko grało. Trwałość nie uległa skróceniu, więc pomyślałam, że dam mu szansę. I wiecie co? Nie żałuje. Moja skóra dawno nie była tak ładna. Jednolita, delikatna, nie wydzielająca nadmiaru sebum. Czasami jakaś mała niespodzianka się pojawi, jasne, ale w końcu taka natura. A dodatkowo to wszystko z dodatkiem sporej dawki ochrony słonecznej - w końcu 50SPF to nie tak mało. Odporność na wodę to dodatkowy plus, który docenią aktywni, a i ja pewnie gdy wybiorę się nad wodę.
Skóra twarzy jest nawilżona, w dobrej kondycji, rozświetlona. Wygląda naprawdę zdrowo. Jedynie do czego mogę się doczepić to sposób aplikacji. O wiele bardziej wolałabym pompkę niż taki dzióbek-wyciskaczek. Ale przynajmniej nie trzeba wkładać do niego paluchów. Z czystym sercem mogę go Wam polecić jako produkt na lato, na słońce i na pogodę. Oprócz ochrony UVA i UVB dostajecie piękną cerę, ooo tak gratis! :)
Waterproof sun gel znajdziecie tutaj.
Aktualnie jest w promocji, więc bierzcie, nie zastanawiajcie się. Warto. :)
Bardzo ciekawy kremik, ja muszę się przyznać rzadko kiedy sięgam po krem z filtrem, raczej staram się nie wystawiać twarzy na słońce 😃
OdpowiedzUsuńW gorące dni to nieuniknione. Zakupy, wyjście gdzieś ze znajomymi.. :)
UsuńFiltr 50 ! ;) najważniejszy element pielęgnacji przy tym słońcu ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ❤
Od dawna jestem bardzo ciekawa tego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńW sumie to ciekawy ale ja sie nie znam na tym za dobrze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/06/wieczorowa-sukienka-w-kolorze-khaki.html
lubię nowości i to byłoby coś nowego dla mojej buzi:)
OdpowiedzUsuńUżywam tylko podkładu z filtrem, ale ten ze skin79 bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo ciekawy, chętnie go wypróbuję ;) Czy to prawda, że kosmetyki marki skin79 są teraz dostępne w Rossmannie stacjonarnie? Pewnie nie w każdym .. ;)
OdpowiedzUsuńNie w każdym i nie wszystkie :)
Usuń