Czarna kreska na powiece jest modna odkąd sięgam pamięcią. Swój pierwszy eyeliner dostałam od babci pod koniec podstawówki. Bywały chwile lepsze i gorsze. Stosowałam przeróżne produkty - te w pędzelku, z większym i mniejszym pisakiem, takie kolorowe i te z brokatem. Jednak ten, o którym Wam opowiem to niesamowita rewolucja. Rewolucja w robieniu kresek.
Dobra, umówmy się. O ile robienie samych kresek nie jest do końca trudnym zdaniem, to stworzenie odpowiedniej jaskółki, takiej która nie jest ani zbyt w górę, ani nie tworzy efektu smutnego oka jest bardzo ciężkie. I to bardziej na niej się skupię w tym poście, chociaż też niekoniecznie.
Idealna kreska, czyli jaka?
Aby zacząć mówić o idealnej kresce najpierw jakoś sobie ją zdefiniujmy. Według mnie to taka, która nie jest ani za cienka ani zbyt gruba. To taka, która idealnie łączy się z jaskółką, zwaną też haczykiem. To taka, w której ta jaskółka jest idealnym przedłużeniem dolnej powieki. Bo jeśli nie wiecie - taka właśnie powinna być. Chociaż też tutaj możemy dyskutować, bo każda z nas jest inna, do każdej pasuje coś innego. Jednak pamiętajmy, że kreska ma dodawać nam uroku, podkreślać oko, a nie sprawiać, że spojrzenie staje się smutne czy zmęczone. Temu stanowczo mówimy nie.
Eyelinerów sto, czyli który wybrać?
Gdy już mniej-więcej rozeznamy się z tematem, przeczytamy kilkanaście wymądrzających się blogerek i obejrzymy jeszcze więcej tutoriali na Youtube, to zastanówmy się czy wybór eyelinera to ważna sprawa i czy warto dać za niego więcej, czy można "poskąpić". Dodatkowo pada pytanie jaki eyeliner wybrać - ten w pędzelku? Pisaku? U mnie zdają egzamin tylko te w pisaku, tymi w pędzelku nie potrafię nic zmalować bez upaćkania całych rzęs. Może dlatego, że moje rzęsy są naturalnie bardzo podkręcone i ciężko dostać się do ich linii, bo znam osoby, które nie wyobrażają sobie takie typu kosmetyku. Gdy już zaznajomimy się z tematem, kupimy pierwszy z brzegu (eyeliner i zdamy sobie sprawę, że po godzinie mamy pandę pod okiem i to nie z winy tuszu, podejmijmy decyzję i kupmy coś dobrego. Takiego, co nie tylko zachwyci nas trwałością, ale także i przede wszystkim sposobem i łatwością aplikacji.
Panie (i Panowie) przed Wami moje ostatnie odkrycie dla nieuzdolnionych kresiarek,
czyli eyeliner Sanfilippo Wing It!.
czyli eyeliner Sanfilippo Wing It!.
Dwie końcówki sekretem spojrzenia
Co go wyróżnia? Przede wszystkim dwie końcówki. Pierwsza, dość standardowa, ale też niezupełnie. Maksymalnie długi pisak, który mimo swojej długości jest dość prosty w obsłudze. Nie lubię, gdy kolor zbyt szybko zostaje na powiece, ale też nie jestem zadowolona, gdy muszę dociskać. Tutaj znajduje taki złoty środek. Pierwsza styczność zakończyła się wyklinaniem, ale już przy drugim razie polubiliśmy się i nauczyliśmy współpracy.
Jednak całą magię kryje druga końcówka - pieczątka w kształcie trójkąta. Znacie ten moment, gdy robicie idealną jaskółkę, pod idealnym kontem, a na końcu nie jest ładnie zwężona, a... kwadratowa? Ja też. Z pieczątką to nie problem. Po prostu przykładamy ją pod odpowiednim kontem i przyciskamy. Jaskółka do połączenia z resztą gotowa! Tadaaam!
Jeśli zastanawiacie się czy eyeliner Sangilippo Wing It! tylko fajnym gadżetem lecę z odpowiedzią, że nie. To naprawdę dobrym produktem kosmetycznym, ze świetną czernią (o ile trzymacie się zasad) i świetną trwałością. Nie mam problemu z całodziennym makijażem. Nie schodzi, nie rozmazuje się. Cieszy oko w dwie strony - moje i innych.
Dlaczego czerń może nas zachwycić, a później rozczarować?
Po pierwsze błąd, który ja popełniłam - powieka przypudrowana sypkim pudrem utrwalającym makijaż. Puder zapchał gąbeczkę, przez co głęboka czerń nie mogła się przez nią przedostać.
Po pierwsze drugi, dość oczywisty, ale czasami oczywiste rzeczy są najmniej oczywiste - nie stosujemy eyelinerów (ani żadnych innych kosmetyków) na tłustą powierzchnię. Przykład: zrobiłaś kreskę, ale nie wyszła Ci tak idealnie jak zaplanowałaś. Płyn do dekamijażu, zmywasz i malujesz od nowa. Jeśli tak postąpimy produkt nie utrzyma się, a dodatkowo tłusty preparat może się do niego dostać i wpłynąć na jakość kosmetyku. Starajmy się osuszyć zdemakijażowane miejsce, odczekać jakiś czas i dopiero zabrać się na tworzenie nowej kreski.
Jeśli jednak Twoja pieczątka spotkała się z sypkim pudrem lub płynem do demakijażu - nie martw się. Po kilku odbiciach na dłoni produkt znowu działa jak trzeba. :)
Podsumowując Sangilippo Wing It! to nie tylko ciekawy gadżet, o którym możesz (musisz) opowiedzieć Przyjaciółce, która od wieków ma problem ze zrobieniem idealnej jaskółki na oku, ale to sekret pięknego oka. To nie jest zwykły gadżet, którym pocieszysz się chwile i stwierdzisz, że nie jest tak fajny jak myślałaś. Dzięki niemu wyczarujesz wymarzone kreski i w końcu będziesz mogła się nimi cieszyć. A Twoja radość jest najważniejsza!
Eyeliner kupisz w w drogeriach internetowych: Ladymakeup, Cocolita oraz eKobieca.
Zobacz też:
Pieknie u Ciebie wygladaja te kreseczki <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/11/romantyczna-toaletka-hemnes-z-ikea.html
WOW! Nie wiedziałam o tym produkcie! Fajne rozwiązanie, bo zrobić idealna kreskę na jednej powiece jest łatwo, jednak jak na drugiej ma być identyczna to już gorzej... xD
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie na nowy wpis :)
Coś dla mnie, bo jak chce to mi nigdy kreska nie wyjdzie :) :/
OdpowiedzUsuńKurcze, fajne, akurat mam problem z kreskami
OdpowiedzUsuń