Pomadki, którym suche skórki nie straszne

Zimą moje usta są zdecydowanie zbyt przesuszone. Suche skórki dają o sobie znać i nie ma mowy, abym używała czegokolwiek kolorowego do ust, nie mówiąc już o matowych pomadkach. Jednak dwie pomadki z mojej kolekcji dawały radę i pięknie się nosiły, nie wysuszając, a nawilżając usta. Dlatego skusiłam się na kolejne.



Znacie to uczucie, że coś musicie mieć i nie dacie rady się oprzeć tej pokusie? Ja to poczułam na początku listopada, gdy zapragnęłam nude pomadki. Ale takiej nawilżającej, nie matowej. Zresztą - nie jestem fanką matów. Uważam, że wyglądam w nich lekko przerysowanie, karykaturalnie i  na co dzień u mnie odpadają. Za to delikatny błysk, a nawet błyszczyki kocham. 


Okres zimowy, a wybór pomadki

Zanim zabrałam się za wybór pomadki pomyślałam czego tak naprawdę od niej oczekuje. Musiała przede wszystkim nawilżać usta, działać jak pomadka ochronna. Bez tego ani rusz zimą. Już wolałabym używać tylko bezbarwnego sztyftu, niż wyglądać strasznie w podkreślonych skórkach. A jeśli już o nich mowa - za żadne skarby nie może ich podkreślać. Powinna zakryć ewentualne ranki na wargach - niestety, zima nie jest dla mnie łaskawa. Dodatkowo nie może powodować opryszczki, czyli znowu nawilżenie. Trwałość? Niekoniecznie. Nie musi być ze mną przez cały dzień, bo ma być na tyle łatwa w aplikacji, abym i bez lusterka mogła ją dołożyć. I ma mieć piękny kolor. Najpiękniejszy.


I wybrałam, aż cztery pomadki od Lily Lolo. Wiedziałam, że mnie nie zawiodą i dostanę od nich tego, czego oczekuje. Zdecydowałam się na dwa nude kolory - Nude Allure oraz Rose Gold, ale także na odrobinę różu - Romantic Rose oraz czerwieni - French Flirt. Nie zawiodłam się.

Nudziaki

Nie zawiodłam się. Nude okazały się być takie jak sobie wymarzyłam. Nude Allure to typowy nudziak bez drobinek. Stonowany, nadający ustom, lekko przełamanego różem, brązowego koloru (producent opisuje to jako brzoskwiniowy beż). Nie wygląda trupio, a mimo swojego jasnego koloru pięknie kryje. Nie podkreśla suchych skórek, a sprawia, że usta wyglądają zdrowo. Konsystencja mocna, czuć pomadkę na ustach. Rose Gold to delikatniejsza wersja, o bardziej kremowej konsystencji, ale za to z milionem delikatnych drobinek. Wygląda opalizująco na ustach, trochę tak jakbyśmy na matową pomadkę nałożyli dość sporo złotego rozświetlacza. Co nie znaczy, że jest tandetny. Jest pięknym kolorem na co dzień, który pięknie połyskuje na słońcu. Krycie trochę mniejsze niż w przypadku Nude Allure, ale wystarczające. Nie czuć go na ustach.




Róż trzy, czerwień cztery

Romantic Rose to kolor, w którym zakochacie się od pierwszego wejrzenia. Nie wierzycie? Sprawdźcie. Tak przepięknie złamanego różu nie widziałam. Przełamany jest właśnie romantyzmem. Najbardziej romantyczny kolor pomadki jaki kiedykolwiek widziałam. Kryje już przy pierwszej warstwie, pięknie kremowy, wyczuwalny na ustach tylko poprzez uczucie mocnego nawilżenia. Delikatny błysk. Krycie możemy stopniować od delikatnego różu, po mocno intensywny. Wszystko zależy od preferencji!

French Flirt to już moja trzecia czerwona pomadka od Lily Lolo. Dwie wcześniejsze były albo ciemne, mocne lub lekko zbyt jaskrawe. Tutaj ciepła, stonowana tonacja. Nie jest agresywna, idealna na co dzień. Nie czuje się w niej komicznie. Wpasowuje się w klimaty mocniejszego bronzera, podkreślonych eyelinerem oczu. 

Najważniejsze działanie

Jednak nie tylko kolorystyka wyróżnia pomadki od Lily Lolo. Najważniejsze jest  działanie. Przede wszystkim kocham je za nawilżenie. Zawierają odżywczą witaminę E oraz organiczny olejek Jajoba, więc oprócz zdobienia ust, dbają o nie odżywczo. Dodatkowo ekstrakt z rozmarynu to naturalny antyoksydant. Posiadają idealną, kremową konsystencję, która wręcz sunie, nawet na najbardziej wysuszonych ustach, którym przynosi ukojenie.  Ich trwałość jest naprawdę dobra jak na pomadki kremowe - bez picia i jedzenia schodzą po kilku godzinach, dopiero posiłek je zsuwa z ust. Zjadają się równomiernie. Ale nawet gdyby trwałość była gorsza to nic - nakładają się w tak banalny sposób, że przy odrobinie wprawy nie potrzebne nam lusterko. Idealnie, prawda?

Pomadki od Lily Lolo znajdziecie na Costasy.pl.

Zobacz też:



5 komentarzy:

  1. Zdecydowanie wybrałabym romantice rose :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Posiadam Romantic Rose i potwierdzam - przepiękny odcień! Polubiłam się z pomadką Lily Lolo, jednak u mnie wciąż na piedestale stoi duo do konturowania, które uwielbiam i denkuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładne kolory, jednak moim faworytem jest numer 2 :D Idealny <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard