Kiedy na rynek wszedł podkład Catrice w internecie zawrzało. Blogerki, miłośniczki urody i wszystkie inny dziewczyny krzyczały o następcy kultowego Revlonu Colorstay. Od tamtej pory słyszałam mnóstwo opinii na temat podkładu z pipetą, sama będąc mu wierną i uważając, że w końcu znalazłam idealny podkład dla siebie. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała czegoś innego, więc zachęcona promocją w jednej z drogerii internetowych, kupiłam Revlon.
Dziś już wiem, który z nich jest lepszy. Przynajmniej na mojej twarzy.
Opakowanie, aplikacja, konsystencja, wydajność
Podkłady przede wszystkim różnią się opakowaniem z całkowicie innymi aplikatorami. Od jakiegoś czasu Revlon posiada standardowy dozownik typu air less, natomiast Catrice zaopatrzony jest w pipetę. O ile Revlon nie budzi kontrowersji, Catrice już może. W końcu do tego typu wydobywania podkładu nie jesteśmy przyzwyczajone, jednak szybko się do niego dostosowujemy i nie uważam tego rozwiązania za minus. Wręcz przeciwnie - Catrice jest bardzo mocno wodnisty, wręcz spływa z dłoni, więc ten rodzaj aplikatora jest bardzo dobry. Dodatkowo świetnie się nim odmierza idealną ilość produktu. Mam skłonność do naciskania pompek air less i innych tego typu zbyt mocno przez co marnuje kosmetyk.Konsystencja Revlonu jest bardziej zbita w porównaniu do Catrice, ale nadal nie jest to gęsty podkład. Obydwa produkty aplikowałam oryginalną gąbeczką Beauty Blender, poprzednio aplikując na dłoń i z niej nakładając podkład na gąbeczkę. W mojej subiektywnej opini lepiej pracuje mi się Catrice. Jego delikatna konsystencja sprawia, że bez problemu rozprowadzam go po całej twarzy, gdy w Revlonie momentami czuje opór. Wydajność ciężko mi ocenić choćby z powodu innej konsystencji. Wiadomo, że jeden klik w Revlon nie równa się pipecie Catrice. W pierwszym przypadku do pełnego, zadowalającego mnie krycia potrzebuję półtora do nawet dwóch dawek podkładu, natomiast Catrice jest to maksymalnie półtora, gdzie to pół idzie na warstwę maksymalnie kryjącą.
Zasychanie, trwałość, wykończenie
Obydwa podkłady zasychają dość szybko, nie przesuwając się. Nie wiem jak działają solo, bo zawsze przypudrowuje skórę twarzy, niezależnie jakiego produktu bym używała. Catrice ma delikatniejsze wykończenie, nie powiedziałabym, że jest to całkowity mat. Jednak wydobywa ten blask, wygląda zdrowo, oczywiście jeśli z nim nie przesadzimy. Jeśli zależy nam na bardzo mocnym kryciu i używamy dużo produktu - nie oczekujmy zdrowo wyglądającej cery. Natomiast Revlon jest cięższym podkładem, o matowym wykończeniu. Jego krycie jest zdecydowanie wyższe, pełniejsze. Jest bardziej widoczny na skórze, ale to też nie jest maska. Jeśli chodzi o trwałość to jednak ten z Revlon wygrywa. Trzyma się idealnie aż do demakijażu, podczas gdy Catrice po jakichś 4 godzinach zaczyna się świecić, by później po prostu zniknąć pozostawiając skórę widocznie zmęczoną i potrzebującą demakijażu.Oddziaływanie na cerę
Spotkałam się z cała masą opinii, że zarówno Catrice, jak i Revlon potrafią nieźle zapchać i pogorszyć stan cery. Moja skóra jest całkiem przyjazna jeśli chodzi o produkty kolorowe i mało co jej szkodzi. Z Catrice zaprzyjaźniła się świetnie. Miałam chwilę wątpliwości, w połowie pierwszego opakowania, czy oby na pewno nie pogarsza stanu mojej cery, ale po chwili wróciła do normy mimo ciągłego użytkowania produktu. Natomiast Revlon używam od niespełna miesiąca i muszę powiedzieć, że stan mojej mieszanej skóry zmienił się strasznie. Nie mówię tu o wypryskach, zapychaniu, chociaż i one się przez chwile zdarzyły (ale nie winię tu podkładu, bo może to nie on był ich przyczyną?) ale o niesamowitym przesuszeniu się skóry. Odsunęłam na bok Catrice, będąc zadowoloną z pierwszych razy z Revlonu i używałam tego podkładu praktycznie każdego dnia. Początkowo wszytko było dobrze, ale później mój, wcześniej świetnie współgrający korektor, firmy Catrice, zaczął się dziwnie zachowywać. O ile pod samymi oczami, gdzie podkładu nie było działał jak powinien, to już tam gdzie podkład i korektor się łączyły zaczął się mocno ciastkować. Nie było to ciastkowanie delikatne, które można jakoś rozpracować, ale takie, które było a'la strupkiem. Po kilku próbach (może to ja coś źle zrobiłam?) zauważyłam, że to nie jest wina aplikacji, a bardzo suchej skóry. Nagle powychodziły mi suche skórki na nosie, w okolicy kości jarzmowej. Revlon po niespełna miesięcznym używaniu przesuszył mi skórę (przypominam, że jest to wersja dla skóry tłustej i mieszanej). Catrice nic takiego mi nie zrobiło, a jestem już przy końcówce kolejnej buteleczki.
Jednak na co dzień pozostanę przy Catrice i kupię kolejną buteleczkę, gdy tylko "odsuchszę" moją twarz.
Cena, gama kolorystyczna, dostępność
Catrice HD Liquid Coverage kupuję w drogerii Jaśmin za około 27zł, natomiast Revlon Colorstay kupiłam za niecałe 25zł w promocji w drogerii internetowej. Stacjonarnie potrafi dochodzić on nawet do 60ciu złotych. Gama kolorystyczna Catrice jest, przyznajmy, uboga. Cztery odcienie, a najjaśniejszy wcale nie jest taki jasny. 010 rozczaruje posiadaczki "śnieżkowej" cery, zwłaszcza, że na twarzy jeszcze ciemnieje. Natomiast wachlarz kolorów Revlon jest ogromny - każda z nas znajdzie coś dla siebie, niezależnie od pigmentu skóry czy jej koloru. Catrice jest dostępny tam gdzie są szafy tej firmy - popularne drogerie typu Jaśmin, Natura czy Hebe. Revlon w wygórowanej cenie znajdziemy w drogeriach stacjonarnych (np. Hebe) lub w przystępnej w drogeriach internetowych (warto wyłapywać darmową dostawę :)Który wybrać?
Zaciekawiona opiniami na temat kultowego produktu jakim jest Revlon Colorstay postanowiłam go przetestować i zdradzić mój Catrice HD Liquid Coverage. Czy żałuje? Nie do końca. Wiem, że nie jest to podkład dla mnie na co dzień i o wiele lepiej czuje się w Catrice. Wiem też, że nie mogę go używać zbyt często bo mnie przesusza. Jednak wiem, że sięgnę po niego, gdy będę potrzebowała czegoś do zadań specjalnych. Czegoś co będzie trzymało się całą noc, całą imprezę i mnie nie zawiedzie. Dodatkowo jego krycie jest imponujące, a i matowe wykończenie mnie zadowala.Jednak na co dzień pozostanę przy Catrice i kupię kolejną buteleczkę, gdy tylko "odsuchszę" moją twarz.
BONUS
Podczas, gdy moja skóra się zbuntowała i z mieszanej zrobiła się sucha zajrzałam do szufladki z podkładami szukając czegoś nawilżającego. I znalazłam! Podkład od Miyo Longlasting Beauty Skin o numerku 02 świetnie się spisuje na suchej skórze. Ma delikatnie różowy pigment gdy wyciśniemy go na dłoń, lecz na twarzy znika on całkowicie. Ładnie się dopasowuje, nie podkreśla suchych skórek i delikatnie nawilża. Jego plusem jest wykończenie mało kiedy spotykane w nawilżających podkładach - jest zdrowo matowe, lekko pudrowe. Nie ściera się szybko, wytrzymuje nawet 5-6 godzin. Nie świece się po nim, a jego krycie oceniam na całkiem dobre jak na produkt nawilżający. Warto go wypróbować. Szczególnie, że kosztuje niecałe 15zł, a gdzie można go szukać znajdziecie tutaj.
Pamiętajcie, że opinia o tych podkładach jest mocno subiektywna, mówię o tym jak zachowały się u mnie na twarzy. Jestem ciekawa co Wy polecacie, a może macie porównanie tych produktów? Czekam na Wasze komentarze!
słyszałam że podkłady Revlon właśnie tak robią ze skóra... wysuszają na maxa... Sama osobiście nie miałam, bo nie umiałam dobrać koloru (a próbowałam niejednokrotnie) i chwała mi za to! Sama doprowadziłam sobie skórę twarzy do maksymalnego odwodnienia produktami dostosowanymi do mojej cery (czyli cera tlusta, mieszana, tradzikowa), które maja alkohol i cała inną masę wysuszaczy... Teraz powoli powracam do normy, jednak po LATACH złej pielęgnacji trochę mi to zajmie... :(
OdpowiedzUsuńOsoby, które mają tłustą/mieszaną skórę często zapominają o odpowiednim nawilżeniu bojąc się, że to spowoduje jeszcze większą produkcję sebum. A to nie prawda.
UsuńŻyczę powodzenia i wytrwałości!
Revlon Colorstay jest mi dobrze znany i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńWidzę że mamy podobne odczucia 😉
OdpowiedzUsuńOba podkłady bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że nie boisz się testować różnych produktów, ponieważ dzięki temu Twoja wiedza rośnie :)
OdpowiedzUsuńznam oba te podkłady:) lubię je, ale bardziej jednak ten z revlona
OdpowiedzUsuńRevlona miałam tylko próbkę, ale wolę jednak lżejsze podkłady. Z Catrice korektor kompletnie u mnie się nie sprawdził. Ciastkował się i wychodziły mi po nim pryszcze. Nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńLubię Catrice
OdpowiedzUsuńRevlon jak dla mnie najlepszy. Używam go już ładnych pare lat!
OdpowiedzUsuńZ Revlonem jest tak jak z Double Wear, mocno kryje, ale to nie jest podkład do używania codziennie. Musisz bardzo mocno nawilżać cerę inaczej będzie bardzo sucha. Jeśli chodzi o zapychanie najczęściej nie jest to wina podkładu, a jego zmywania. A potem nie zmywania np. płynu micelarnego, którym się go zmywało i tak w kółko co doprowadza do zapychania.
OdpowiedzUsuńMam podkład Revlon ale tylko stosuje go na większe wyjścia - zdecydowanie jest za mocny na dzień dla mnie. A od jakiegoś czasu kusi mnie Catrice ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje :)
moim ulubieńcem do lat jest revlon colorstay:)
OdpowiedzUsuńPodkładu Catrice nie miałam, ale Revlon Colorstay lubię. Za trwałość, kolor, niezawodność. Ok, może trzeba umieć go nakładać, by nie było go widać na skórze, ale to fajny, trwały podkład :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam podkładu Revlon ale tylko na większe wyjścia. Na co dzień wydawał się być trochę za ciężki. Od jakiegoś czasu stosuję makijaż mineralny i raczej już nie wrócę do tradycyjnych fluidów:)
OdpowiedzUsuń