Każda z nas zna powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają. Coś w tym jest! Bo same ich posiadanie szczęścia nie daje, ale ich wydawanie... to już co innego. Szczytem Twoich marzeń jest leżenie na rajskiej plaży w towarzystwie drinka w kokosie? A może szalony wieczór w najlepszym klubie w mieście? Czy ta mała czarna lub sportowa bluza od znanego projektanta?
Pieniądze są aby spełniać marzenia. Te małe i duże.
Jedno swoje spełniłam...
Gdy nic nie idzie
Budzisz się wcześnie rano z nadzieją na dobry dzień. Parzysz kawę, myślisz o szybkim śniadaniu i obudzającym prysznicu. Jednak coś idzie nie tak. Do Twojego ulubionego czarnego napoju ląduje kiepskiej jakości mleko, które w smaku tworzy coś, czego nie da się wypić. Jak nigdy nie trafiłaś na zepsute jajko, tak ze skorupki wypływa zielona ciecz. O prysznicu już nie wspominając - od wczoraj wisi komunikat o braku ciepłej wody. Potem jest jeszcze gorzej. O ile ważny projekt w pracy wysłałaś mailowo, tak nie sprawdziłaś czy oby na pewno plik się dobrze zapisał. Czekasz przed szefa gabinetem i myślisz o wyjeździe, który jest niemożliwy.
Zakupy lekiem na całe zło
Pieniądze szczęścia nie dają, dają je dopiero zakupy. Znasz to, prawda? Nam, kobietom zawsze poprawiają humor. Niezależnie od tego czy są to zakupy online czy stacjonarne. Ostatnio chyba nawet wolę te pierwsze. Mam koszmarny dzień, nic mi się nie udaje, a na chodniku leżą pozostałości, w postaci skrzydeł, po jakimś większym ptaku. Koszmarny widok. Moja twarz komunikuje "nie podchodź", więc całkowicie nie nadaje się do ludzi. Wracam do domu, parzę ulubioną sypaną herbatę i myślę jak tu poprawić humor... No tak, zakupy.
Spełnianie marzeń
Marzenia dzielą się na te małe i duże. I podobno to te małe nadają sensu życia. Te duże zazwyczaj w końcu spełniamy, o tych małych zapominając. Zły dzień to czas na ich realizacje! Gwarantuje - od razu stanie się lepszy. I to podwójnie (a może i potrójnie?) jeśli skorzystamy z internetu. Pierwszy etap szczęścia to wybieranie. Milion wzorów, kolorów. Drugi, trochę mniej przyjemniejszy, ale jakże zadowalający - kupowanie. Trafiamy na to, co dawno chciałyśmy mieć. U mnie - para Timberlandów. Marzyłam o tych butach od lat. Patrzyłam z maślanymi oczami na dziewczyny w nich myśląc, że też kiedyś będą moje. Ta radość z klikania "zamów"... A potem oczekiwanie i kolejny piękny dzień - czas dostarczenia butów przez kuriera. Wiecie, że moje leciały ze Szwecji, a były już kolejnego dnia od wysłania? Ekspresowo! Uwielbiam ten moment, gdy kurier wręcza mi paczkę, a ja z uciechą lecę do pokoju by już zaraz zobaczyć, dotknąć, rozkoszować się moim nowym nabytkiem... A tym razem spełnieniem marzenia w postaci Timberlandów.
Złe dni powstały po to, by spełniać te małe marzenia. Te nasze zachciewajki w postaci butów, paletki cieni czy trochę tandetnego wiosennego wazonu. Złe dni to ten czas, w którym spełnianie marzeń smakuje najlepiej!
*post powstał we współpracy z Footway
Zobacz też:
Moje marzenia to też wyzwania same w sobie, niektóre z nich udało mi sie już spełnić :) Piekny post!!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/03/magia-fioletu.html
O rany jak pięknie się prezentują, też bym była z nich mega zadowolona, świetne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zakupy <3 zawsze poprawiają mi humor :D
OdpowiedzUsuńpiękne buty :D
Zakupy jednak dają trochę szczęścia:) śliczne buty:*
OdpowiedzUsuńcudne są!
OdpowiedzUsuńŚwietne byty ! A marzenia trzeba spełniać! A zakupy bardzo uszczęśliwiają 😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do Siebie na nowy post 😍
Butów nigdy za wiele! Generalnie każdy pretekst jest dobry by iść za zakupy :D Buty przepiękne, trochę zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńAle ładne buty!
OdpowiedzUsuńO mamo!!! Ależ one są piękne :)
OdpowiedzUsuń