Yes, please! czyli piękna paleta za nieduże pieniądze - prezentacja

Kiedy Ola z kanału HeyItsAlexK zapytała na naszym grupowym czacie czy nie chcemy coś od ColourPop, przepadłam. Chciałam wszystko. Jednak w myśl zasady "co za dużo to nie zdrowo" zdecydowałam się najpierw na jedną paletkę, z której później zrezygnowałam, a za to wybrałam Yes, please!

Kocham tę decyzję.

Yes, please! to połączenie 12stu ciepłych kolorów, które wpadają w czerwienie, brązy, róże, burgundy. Znajduje się w niej także cudowny żółty kolor, który nie jest typem żółtego jaskrawca, a raczej takiego wpadającego w musztardę. Nawet nie wiedziałam, że tak może podobać się żółty kolor! Obok ośmiu matów znajdziemy cztery błyski trochę chcące być foliowymi cieniami, ale jednak to nie to. Połączenie kolorystyczne mnie urzekło. Jest perfekcyjnie wpasowane we współczesne trendy oraz moje potrzeby. Cudownie zaznacza się nimi kącik oka, wykańcza makijaż, a także stawia na mocniejsze oko. 

 Cienie, zamknięte w magnetycznym pudełku (btw. bardzo ładnym, cieszącym oko) mają konsystencję na pograniczu kremowej z suchą. Z jednej strony mamy wrażenie, że są one suche, ale znowu dostrzegamy kremowy charakter. Absolutnie nie pylą. Przejechanie po nich palcem sprawia, że mamy opuszek w intensywnym kolorze. Ich pigmentacja nie zmienia się jeśli chodzi o te jaśniejsze kolory (choćby pierwszy i trzeci). 

Zdjęcia do tego posta przygotowałam już wcześniej i absolutnie nie rozumiem dlaczego nie zrobiłam swatchy. Jednak by Wam to wynagrodzić - jeśli chcecie chętnie przygotuje nie tylko swatche, ale także przykładowy makijaż tą paletą. Świetnie sobie radzi zarówno w dziennych makijażach, jak i tych mocniejszych, wieczorowych.

Dajcie znać czy jesteście jej ciekawe i czy przygotować post z makijażem wykonanym tą paletką :)

Zobacz też:

Mocna pielęgnacja od Nourish

Czy to czym myjemy naszego beauty blendera ma znaczenie?

Rozświetlenie od Pierre Rene