Emulsja Hydroaktywna UV30 od Louis Widmer

Louis Widmer to nowość w mojej pielęgnacji, a ich kosmetyki, nie powiem - ciekawią bardzo i pobudzają największe nadzieje. Dlatego, gdy przyszedł moment wymiany kremu do twarzy na nowy, od razu wiedziałam co to będzie. Zwłaszcza, że już za miesiąc wsiądziemy do samolotu, by oddać się tygodniowemu relaksowi w blasku słońca.

Wybór padł na emulsie hydroaktywną  z UV30 od Louis Widmer.




Przede wszystkim jest to kosmetyk dość lekki, delikatnie żelowy, w konsystencji. Niewielka ilość wystarcza, aby pokryć całą twarz + szyję, jednak na dekolt muszę odrobinę więcej nabrać. Delikatny, zaraz wchłaniający się w skórę i tworzący delikatną otoczką. Jego ogromnym plusem jest fakt posiadania SPF 30, co ostatnio brakowało mi w mojej pielęgnacji. Można się przyczepić do niezbyt higienicznego opakowania, ale i na to producent znalazł sposób - do kremu dołączona jest szpatułka, którą możemy w sposób czysty operować, nie wprowadzając bakterii do kremu.


Korzystałam z niego solo jak i z moim ostatnio ulubionym serum jabłkowym od Nourish o którym pisałam w poście na temat mocnej pielęgnacji. W obu wersjach działa niezawodnie. Skóra wygląda świeżo, zdrowo, promiennie. Ostatnio nawet zrezygnowałam z pokładu! Powiedzmy sobie szczerze - w te upały nic nie utrzyma się na twarzy, a zważony podkład wygląda gorzej niż jego brak.


Bardzo ładnie regeneruje skórę i radzi sobie z zaczerwieniami czy niedoskonałościami. Odkąd zaczęłam go używać widzę poprawę kondycji. Wygląda naprawdę dobrze. Pozostały mi tylko resztki różnych krostek, które spowodowane były podkładem i gorącem, a co za tym idzie zbyt dużą ilością sebum i zanieczyszczeń na skórze. A jeśli już mowa o zanieczyszczeniach - krem świetnie radzi sobie z negatywnym wpływem środowiska, co oznacza, że nie tylko świetnie poradzi sobie latem, ale także zimą, gdy smogu i innych niechcianych substancji w powietrzu będzie więcej. 


Nie jest to mocno nawilżający krem, a raczej delikatnie otulający i cicho działający. Po posmarowaniu się nim pierwszy raz nie czujemy ani żadnego wow, ani rozczarowania. Trochę tak, jakbyśmy się smarowały nim od dawna. Jednak po już po kilku dniach skóra wygląda po prostu lepiej. Zregenerowana, miła w dotyku i elastyczna. 
Osobiście jestem ciekawa połączenia go takiego jak poleca producent - z serum liposomalnym Louis Widmer. Mam nadzieję, że i tę kombinację wypróbuję, ale na razie będę cieszyła się nim solo i z innym kosmetykiem. Coś czuję, że zdenkuje go całego, a to rzadko kiedy zdarza się w mojej pielęgnacji.
Warto przetestować, polecam!


Zobacz też:

10 komentarzy:

  1. nie spotkałam się nigdy z tym kremem :D myślę, że byśmy się polubili :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie...myślę;że moja wrażliwą skóra polubiłaby się z nim ...a serum też do kompletu bym przytuliła

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie znam tej marki. Prezentuje się super ale brzmi bardzo luksusowo. Zdradzisz cenę? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. MArka mnie ciekawi widuję czasem ją w aptekach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spotkałam się jeszcze z tą emulsją :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znajoma używa tej emulsji o bardzo sobie chwali :) Ja jej nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh very great review darling
    I am following you in Blogger
    i hope your follow me back
    xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja czekają jeszcze w zapasach, ale może zabiorę minaisy na wyjazd :)

    OdpowiedzUsuń
  9. prezentuje się bardzo ładnie, zaciekawił mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard