Testuje dużo produktów do ust. Niektóre z nich, chociaż są dobre, zaraz lecą w kąt i zapominam o nich. Inne z jakiegoś powodu nie sprawdzają mi się i zazwyczaj znajdują nowego właściciela - z którym się polubią bądź nie. Z matami mam o tyle problem, że rzadko z nich korzystam. Jednak te, o których dzisiaj chce Wam opowiedzieć zasługują na szczególne miejsce w mojej toaletce.
Dlaczego?
Matte Fluid Lipstick od Pierre Rene to pomadki w ośmiu kolorach. Zaczynamy od bardzo jasnego beżu, a kończymy na pięknej, eleganckiej czerwieni. Po drodze spotykamy lekko trupie fiolety, te o mocniejszych kolorach, wchodzące w lilie oraz piękną fuksję. Numer trzy to taki klasyczny róż, który na pewno dokupię.
Z matowymi pomadkami mam o tyle problem, że aplikacja ich nie zawsze jest prosta. Musimy być maksymalnie dokładni, zwłaszcza gdy aplikujemy dobrze napigmentowany kolor. Zdziwiłam się, gdy sięgając pierwszy raz po któryś z kolorów nie napotkałam problemu z dokładnym obrysowaniem ust. Aplikator jest przyjemny, dobrze się nim nakłada, a sama konsystencja przyjemna. Nie rozlewa się na boki, nie waży się. Nie ma problemu z dodaniem odrobiny więcej kosmetyku. Pomadka jest delikatnie odczuwalna na ustach, ale ich nie przesusza i nie podkreśla suchych skórek.
Numer 02 Warm Traupe zaraz po nałożeniu na usta, przed zaschnięciem:
06 Secret Garden po wyschnięciu:
Jeśli chodzi o dokładanie warstw - nie sprawdziłam tego. Powód jest prosty. Nie potrzebowałam tego sprawdzać. Kolory są maksymalnie intensywne, a ich trwałość wręcz powala. Pierwszy raz nie miałam żadnego, absolutnie żadnego, powodu aby iść i poprawić makijaż ust. Pomalowałam się o 16stej, a o 23ciej wróciłam do domu z nieruszonymi ustami. Kolor był delikatnie mniej intensywny, ale naprawdę delikatnie. Pomyślicie sobie "aaa pewnie nie jadła, nie piła, uważała".
A właśnie, że nie. Podczas noszenia tych pomadek, jem, pije (zarówno ciepłe, jak i zimne napoje). Na kubku od kawy został delikatny ślad, natomiast reszta szklanek czy sztućców została niewzruszona.
Jestem zachwycona działaniem tych pomadek oraz tym jak długo wytrzymują na ustach. Zmywa je dopiero demakijaż. Kolejne zaskoczenie? Ich cena. Niecałe 20zł za pomadkę o takiej trwałości, o przepięknym nasyceniu koloru i świetnym działaniu to aż niemożliwe. A jednak.
Matte Fluid Lipstick od Pierre Rene tyle kosztuje. U mnie w mieście szafa firmy jest dostępna w drogerii Jasmin, a znaleźć je możecie także w sklepie online.
Zobacz też:
Mnie ostatnio na brązy wzięło :D ... ten fiolet piękny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wrzuciłaś foto jak się prezentują na ustach po zastygnięciu.
OdpowiedzUsuńA to zaraz dorzucę. :)
Usuńoj intensywne kolorki ale chętnie bym któreś pożyczyła hah <3
OdpowiedzUsuńzapraszam
mój blog |KLIK|
piekne kolorki mi sie podoba nr 05 oraz 04 sa obledne
OdpowiedzUsuńWiesz co? Wszystkie są śliczne :) Zajrzyj i do mnie :)
OdpowiedzUsuńZ reguły wolę błyszczyki, ale ostatnio przekonuję się także do tych matowych pomadek :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory:)
OdpowiedzUsuń06 boska! :O
OdpowiedzUsuńcuda
OdpowiedzUsuńWow! Cudowne, dzięki za ten artykuł ;D
OdpowiedzUsuńTaka jakość za taką cenę? Biorę wszystkie:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
fiolet jest super
OdpowiedzUsuń