Jakiś czas temu na mojej półce z podkładami stały tylko dwie buteleczki. Nagle zaczęły one nie odpowiadać i być niewystarczające. Potrzebowałam przerwy, oddechu, zdrady z innymi podkładami. Dlatego zaczęłam poszukiwania kolejnych perełek. Dzisiaj o jednej z nich. O tym czy jest ona prawdziwa czy też sztuczna dowiecie się dalej. Zapraszam Was na recenzję podkładu Pierre Rene Skin Balance.
Może najpierw opowiem trochę o moich oczekiwaniach względem podkładu w czarnej grafice. Od podkładu Pierre Rene Skin Balance spodziewałam się, że będzie to albo bardzo kryjący fluid albo praktycznie nie widoczny, prawie krem BB. Natomiast to co otrzymałam całkowicie minęło się z prawdą i uplasowało raczej na środku, w kierunku kryjącego. Pierwsze użycie tego produktu wiązało się z niemałym zdziwieniem i napisaniu do Przyjaciółki, że kurczę! ten podkład wygląda nieźle.
Podkład Skin Balance od Pierre Rene to ani super mocny fluid, którym zakryjecie wszystkie niedoskonałości, ale także nie jest to delikatny kosmetyk, ledwo widoczny na skórze. Skin Balance musimy nałożyć małą warstwą, ponieważ gdy przesadzimy z ilością kosmetyk nie zachowuje się najlepiej - waży się, spływa, jest zbyt mokry i nie zasycha. Natomiast gdy zaaplikujemy cieniutką warstwę wtedy skóra wygląda na prawdę dobrze. Nie jest to krycie super mocne, a po prostu takie codzienne. Delikatne, wystarczające. Niedoskonałości mniejsze są całkowicie zakryte, a te większe delikatnie się przebijają. Możecie to zaobserwować porównując poniższe zdjęcie. Zwróćcie szczególną uwagę na "nieprzyjaciela" na brodzie oraz zaczerwienione policzko.
Jego trwałość, o ile zachowamy umiar w jego użytkowaniu, oceniam na bardzo dobry. Bez problemu wytrzymuje cały dzień w pracy (ok.8-9h), poddając się dopiero demakijażowi. Nie zauważyłam nadmiernego wydzielania sebum czy brzydkiego świecenia się (o ile użyłam odpowiednią ilość). Jego konsystencja jest w sam raz. Niezbyt tempa, nie płynna i niezbyt zbita. Jego aplikator to pompka typu air-less.
Sama posiadam kolorek 21 Porcelain. Dla ułatwienia porównuje go z dwoma innymi podkładami:
Podsumowując, Skin Balance od Pierre Rene to dobry podkład, ale używając go musimy pamiętać o jednym - nie możemy przesadzić z grubością pierwszej i następnej warstwy. Jeśli damy zbyt dużą warstwę podkład nie zaschnie i szybko zaczniemy się świecić, a do tego płynny kosmetyk będzie widocznie spływał. Twarz nie będzie wyglądała świężo, tak jak powinna. Używając Skin Balance pamiętajmy o umiarze, mówmy sobie, że mniej znaczy więcej. Tak właśnie jest w tym podkładzie. Odpowiednia cienka warstwa sprawia, że skóra pięknie wygląda, jest promienna, a koloryt wyrównany przez długi czas. Przypudrowany wytrzymuje cały dzień w pracy.
Fluid Skin Balance kupicie online tutaj za 31,49zł.
Zobacz też:
Osobiście jest to jeden z moich ulubionych podkładów :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy podkładu z tej firmy - zapowiada się obiecująco!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Mój kolorek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2018/11/babyonlinewholesale-w-poszukiwaniu.html
ładny efekt :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam tego podkładu...
OdpowiedzUsuńNie znałam tego podkładu, ale widzę, że ładnie kryje ;-).
OdpowiedzUsuń