Kto tu jest ze mną dłużej to pewnie pamięta czasy, gdy zamawiałam beauty boxy pewnej firmy. Firmy już nie ma na rynku, a ja od jakiegoś roku nie miałam żadnego pudełka niespodzianki. I Love Box to dość nowa, jeszcze świeża marka na Polskim rynku, a podlgądana zawartość boxów - czy to premium czy standard, często by mnie ucieszyła. Jednak to Randka w ciemno mnie skusiła i na nią się zdecydowałam.
Ciekawe czy słusznie?
Różnica z tym boxem jest widoczna już po odpakowaniu przesyłki. Standardowy karton, żadne ozdobne pudełko. I dobrze, i źle. Z jednej strony fajnie mieć te ozodobne paczuszki i później wykorzystywać je wtórnie (ale znowu ile można?), a z drugiej jest to zbędny dodatek, pewnego rodzaju ozdobnik, za który płacimy, często kosztem jakości środka. Bo właśnie to co w środku jest najważniejsze.
Moja "Randka" zawierała aż 9 kosmetyków. Zarówno do pielęgnacji, jak i znalazł się akcent makijażowo-paznokciowy. Mleczna maska w płachcie została wyciągnięta jako pierwsza, i jako fankę szybkiej pielęgnacji ucieszyła bardzo. Nie cierpię zmywać z siebie produktów, a tu szybko i gładko regenerujemy buzię. Peelingi do twarzy u mnie nie są must have, a wręcz o nich często zapominam, dlatego cieszę się, że nie jest to duży produkt. Dodatkowo firma kompletnie mi nie znana, chętnie ją poznam. Codzienną, nocną pielęgnacje zapewni krem firmy Moods: Snail&Aloe. Akurat tego typu produkty zawsze się przydają, więc chętnie poznam ten.
Tonik Byphasse tak w ogromnej tubie! Byłam zaskoczona jego pojemnością. Akurat tego typu produkty idą u mnie jak woda, a on, wydaje mi się, że starczy na naprawdę długo. Dodatkowo jego cena nie jest wygórowana, więc można do niego łatwo wrócić.
Pomadka ochronna do ust Balmi i krem do rąk to takie niezbędniki o każdej porze roku. Smaruje usta namiętnie, nawilżam je tak często jak tylko mogę. Ten Balmik poszedł już u mnie w ruch i powiem szczerze, że czuje, że będziemy jesienno-zimowymi przyjaciółmi. Krem do rąk trafi zapewne do torebki, chociaż myślę czy nie wypróbować go w pracy - tam jakoś dłonie przesuszają się milion razy bardziej. Firmy Quin nie miałam nic wcześniej. W pudełku znalazło się także masło do ciała firmy I love... o zapachu pink marshmallow. Dla mnie delikatnie za słodki, ale zużyje go na noc, po kąpieli. Nawilżenie zimą jest niezbędne.
Akcent makijażowy to firma Neauty i miniatura rozświetlacza oraz Effect powder chrome. Rozświetlacz chętnie zużyje na wyjazdach, bo jest malutki, idealny do podróżniczej kosmetyczki, natomiast efekt chromu do paznokci - wyląduje w rękach mojej stylistki, która wyczaruje na pewno coś pięknego.
To cała zawartość Randki w ciemno od I love box. Ciekawa jestem jak Wam się podoba i czy znaleźliście tu produkty dla siebie? Dla mnie jest trafione, czuje się spełniona mając je w dłoniach. Produkty są mi w większości nieznane, marki obce.
Elegancka ta randka w ciemno :D
OdpowiedzUsuńMaseczek nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa zawartość, chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś kupiłam randkę w ciemno z shiny boxa, ale nie byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zawartość mi się podoba, a pół litra toniku to prawdziwe szaleństwo :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona z tej zawartości :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna zawartość - nie narzekałabym :)
OdpowiedzUsuńZawartość bardzo i się podoba, chętnie wypróbowałabym wszystkie produkty. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie tylko te masło do ciala. Ja akurat nie kupuję tych boksów.
OdpowiedzUsuńNie lubię kupować w ciemno, wolę wiedzieć za co płacę.
OdpowiedzUsuńHmmmm zawartość niczego sobie, ale nic, co by mnie naprawdę porwało. Fajnie że nie ma bezsensownych ulotek czy dodatków typu...flaming;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Aj tam, fajne jest kupowanie w ciemno, zawsze to jakaś niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńMarzę o dziesiątkach małych opakowań kosmetyków w takim prezencie :) :) <3
OdpowiedzUsuńciekawe czy na black friday będą jakieś tanie pudełka niespodzianki
OdpowiedzUsuń